trance constans

20081018

zielona alergia [THC 027]

canna! człowiek nie tylko całe życie uczy się ale życie to potrafi wciąż nieźle zaskoczyć. kilka dni po żniwach, podczas ostatniego etapu sortowania zioła siedziałem w domu i przygotowywałem zbiory do serii curringów, dzieliłem, ważyłem, et cetera. piękny [w mojej ocenie] zapach unosił się dookoła i w końcu zapanował w niemal całym mieszkaniu. tak się złożyło że tego wieczoru w domu była matka - kobieta miła i tolerancyjna niestety cierpiąca na poważną alergię, która uczyniła z niej prawie ascetkę. nie mogłem, a szczerze pisząc nawet nie chciałem czekać do następnego dnia a łazić z takim ładunkiem wieczorem po mojej dzielnicy nie gwarantuje spokojnej i bezstresowaj nocy. nagle do pokoju weszła mama i niespokojnie się zachowując zapytała lekko spiętym głosem:
-mogę wiedzieć co robisz?
-no, wiesz przecież... - odpowiedziałem słabo widząc nietypową postawę matki i od razu zapytałem niespokojnie: - a coś się stało?
-w całym mieszkaniu śmierdzi trawą a ja dostałam wysypki i zawrotów głowy - odparła mama z trudem zachowując swobodą atmosferę - mógłbyś coś z tym zrobić?
- naturalnie mamo - odparłem i pozbierawszy wszystko do kartona wyniosłem na balkon i szerzej otworzyłem okno. po czym zapytałem ponownie: - teraz spoko?
- dzięki - cicho odparła mama i szybko dorzuciła - idę się położyć bo wzięłam leki odczulające.
- to aż tak poważnie? - wciąż zaniepokojony zapytałem, choć wiedziałem doskonale że takie objawy występują u niej gdy coś nieświadomie lub przez pomyłkę zje lub wypije. raz wylądowała w szpitalu bo nie przeczytała składu produktu.
po chwili udałem do pokoju mamy zobaczyć co u niej słychać. po drodze i na korytarzu z ulgą stwierdziłem iż zapach znacznie zmalał i stracił na intensywności. mama czuła się dobrze i objawy ustąpiły niemal całkowicie. na wszelki wypadek z resztą pracy przeniosłem się na balkon i tam dokończyłem dzieła. trochę zmarzłem a obawiają się przymrozków wniosłem pudełko na noc do domu jednak mocno je uszczelniłem i położyłem pod oknem. nad ranem poczułem w powietrzu nutę zapachu jednocześnie miałem nadzieję że nie wydostaje się on poza mój pokój. nie chciałem by mama cirpiała niepotrzebnie dlatego z resztą prac postanowiłem poczekać aż do jej wyjścia z domu.
ta sytuacja dała mi wiele do myślenia. obecnie w wolnej chwili próbuję doszukać się bezpośrednich przyczyn takiego stanu rzeczy i jak tylko znajdę coś konkretnego w tym temacie do zamieszczę apdejt. a może ktoś już słyszał o takiej sytuacji lub może znać przyczynę działania takiej reakcji organizmu na THC.

[Maroc by bobixx]